środa, 24 stycznia 2018

Co bylo dalej?

Mezczyzna stanal przed pasami. Nie szedl dalej chociaz bylo zielone...
- Prosze go opisac.
Byl sredniego wzrostu. Sluchawki w uszach. Puchowa kurtka, granatowe spodnie, skorzane buty. Chyba desanty...
- Twarz?
Pucolowata. Mial czapke, ale chyba nie mial dlugich wlosow. Wypielegnowana, ciemna broda.
- Co bylo dalej?
Zielone swiatlo zaczelo migac, ale jezdnia byla pusta. Mezczyzna wszedl na pasy. Nie spieszyl sie...
- Wtedy to sie stalo?
Tak. Chwile pozniej nadjechal samochod. Czarne BMW, jakis sportowy model, nie wiem jaki, nigdy nie interesowalem sie motoryzacja...
- Prosze nie gubic watku.
Dobrze, przepraszam. Byl bardzo rozpedzony. Mialem wrazenie, ze jeszcze przyspieszyl, tak jakby nie chcial czekac az zapali mu sie zielone swiatlo, albo nie widzial przechodnia. Zaczal hamowac dopiero wtedy, gdy mezczyzna przelecial mu przez maske.
- Zginal na miejscu?
Nie jestem pewien, ale wydaje mi sie ze nie. Mialem wrazenie, ze probowal sie podniesc, chociaz niezle go poturbowalo. BMW zatrzymalo sie kilka metrow za pasami, jeszcze przed skrzyzowaniem. Z auta wysiadl wysoki facet w czarnym garniturze. Mial ciemne szkla i fedore z szerokim rondem na glowie, chociaz bylo ciemno.
- Widziales go juz kiedys? Przypominal ci kogos znanego?
Tak, ale nie jestem do konca pewien kogo. Byl daleko, nie wychwycilem zbyt wielu szczegolow. Facet w garniturze podszedl do tego lezacego. Tamten chyba sie poruszyl. Na poczatku myslalem, ze chce mu pomoc. Nachylil sie nad nim i chyba cos do niego powiedzial. Potem wstal, obrocil sie i zaczal wracac.
- Wygladal na poddenerwowanego albo zszokowanego wypadkiem?
Nic na to nie wskazywalo. Byl opanowany, jak gdyby nic sie nie stalo. To byl straszny widok, zwlaszcza po tym co wydarzylo sie chwile pozniej.
- A co bylo pozniej?
Zatrzymal sie i siegnal lewa reka za pazuche marynarki. Myslalem jeszcze wtedy, ze chce wyciagnac telefon, zeby zadzwonic po pogotowie, ale...
- Prosze kontyuowac. Wiem, ze to dla ciebie trudne, ale to bardzo wazne dla sprawy.
Wyciagnal okragly, metalowy przedmiot. Niewielki. Nie zauwazylem wczesniej, zeby cos wypychalo mu marynarke.
- Co to bylo? Pistolet?
Nie, cos o wiele gorszego... Rzucil tym w lezacego. Przedmiot odbil sie od jego glowy i otworzyl w powietrzu, a cialo poszkodowanego zamienilo sie w swiecacy hologram i wlecialo do srodka!
- Pokeball...
Barry wylaczyl dyktafon i schowal do kieszeni z tylu spodni.
- Na dzisiaj wystarczy. Twoje zeznania z pewnoscia okaza sie pomocne w  rozwiazaniu tej zagadki. Jesli bedziesz potrzebowal pomocy, zeby poradzic sobie z tym, czego doswiadczyles, sluzymy pomoca. Mamy swietnych terapeutow.
Dziekuję...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Clearless Journey